To właśnie wtedy nastapiło zarażenie - naprawdopodobniej drogą kropelkową, jak to bywa nad wodą ;) - kajakarstwem turystycznym, które tak mi się spodobało że zakończylo się zakupem własnego kajaka - co prawda dmuchanego, ale za to zapewniającego mobilność.
Spływ rozpoczynaliśmy na końcu jeziora Nw. Korytnica, tuż przed mostkiem, a miejsce to wyglądało tak:

Dalej rozpoczynał się odcinek wśród trzcin...

I dalej...

I jeszcze dalej...
Cz. 2